wojciech dudkiewicz wojciech dudkiewicz
401
BLOG

Wygaszają nam pocztę

wojciech dudkiewicz wojciech dudkiewicz Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

 

Poczta Polska chce zwolnić w tym roku kilka tysięcy pracowników. Władze poczty mówią o 5 tysiącach, związkowcy nawet o 8 tysięcy osób.

 

Co prawda teraz władze poczty mówią o 5 tys. osób (które dodatkowo mają otrzymać tzw. atrakcyjne warunki odejścia) związkowcy nie mają pewności, czy są to zapowiedzi wiarygodne. Przed Nowym Rokiem zarząd poczty zapowiadał, że w 2015 r. planuje zwolnić ok. 8 tys. osób. Dyrekcja poczty często zmienia zdanie.

 

Tak, czy siak, planom kategorycznie sprzeciwia się większość działających w niej związków zawodowych, w tym Solidarność reprezentująca 13,5 tys. pracowników. Związkowcy wszczęli spór zbiorowy i zapowiadają strajk.

Z dokumentów, które udostępniono Bogumiłowi Nowickiemu, szefowi pocztowej Solidarności, wynika, że pracodawca planuje obniżyć zatrudnienie w tym roku w firmie o ponad 8 tysięcy, czyli ponad 10 procent. - Do konkretnych urzędów, tam, gdzie pracują listonosze, trafiły natomiast plany zmniejszenia zatrudnienia na poziomie nawet wyższym niż 10 procent – mówi. – Sięgają  12-13 proc. Mamy kilka paramentów, które się między sobą wyraźnie różnią.

Ciekawe, że odejścia mają być dobrowolne, skoro rozesłane do naczelników placówek do konsultacji plany uwzględniają na 2015 r. znacznie więcej zwolnień, niż dobrowolnych odejść. Na samej Lubelszczyźnie będzie to prawdopodobnie około 300 osób. Na Mazowszu i Małopolsce prawdopodobnie znacznie  więcej, A już teraz pracownicy skarżą się, że w urzędach pocztowych brakuje ludzi.

- W niektórych placówkach nie ma cięć, w innych jest to nawet do 20 procent ograniczenia składu załogi” - mówi Andrzej Piekarz, przewodniczący pocztowej „S” w Małopolsce. - Listonosze nie wyobrażają sobie przejęcia obowiązków za zwolnionych kolegów, więc najprawdopodobniej spadnie nam jakość i terminowość doręczeń.

Pozornie nie wygląda to aż tak źle. Szefowie Poczty zachęcają do skorzystania z programu dobrowolnych odejść. Jeżeli ktoś szybko podjąłby decyzję o odejściu, dostanie odprawę w postaci kilkumiesięcznej pensji. Ale jak to ma być dokładnie nie wiadomo.

- Pakiet dobrowolnych odejść, który jest wynalazkiem pracodawcy, bo nie został ustalony ze związkami zawodowymi, nikt ze strony związkowej tego nie zaakceptował, jest planowany na ponad 5 tysięcy osób – mówi Bogumił Nowicki. Jak zwraca uwagę, wysokość odpraw, które Poczta proponuje pracownikom decydującym się na dobrowolne odejście jest zbyt niska: w firmach, które już się restrukturyzowały, pracownikom proponowano od kilkunastu do kilkudziesięciu miesięcznych wynagrodzeń. Natomiast Poczta proponuje warunki niewiele lepsze od tych, które wynikają z ustawy o zwolnieniach grupowych.

Związki w końcu ubiegłego roku wszczęły spór zbiorowy i zapowiadają akcję protestacyjną. Przebąkują również o strajku, choć ten, jak przyznają, jest ostatecznością, bo skorzystałaby na nim głównie konkurencja. Rozmowy związkowców z zarządem spółki w sprawie zwolnień planowane są w przyszłym tygodniu.

Informacja o redukcji etatów zbiegła się z drugą turą negocjacji w sprawie wypowiedzianego przez władze poczty w połowie ubiegłego roku i uzgodnień na temat nowego układu. Choć układ zbiorowy został wypowiedziany tak dawno temu, nikt z kierownictwa nie spieszył się do uzgodnień nowego ze związkami zawodowymi.

- Gdy wreszcie negocjacje się zaczęły, prowadzą je prawnicy z kancelarii prawnej, wynajętej przez dyrekcję za ciężkie pieniądze - mówi Nowicki. Władze poczty chcą przeforsować nowy system wynagradzania i premiowania pracowników, oznaczający likwidację większości dodatków do płacy. Do „gołej” pensji dodawana byłaby bardzo uznaniowa premia, bardzo trudna do uzyskania.

Związkowcom obecne plany oszczędnościowe dyrekcji, których wynikiem będzie nie tylko dramat wielu pracowników, ale także niższa jakość usług poczty, co na konkurencyjnym rynku grozi katastrofa, kojarzą się z trzema przegranymi w ostatnim czasie – w nie do końca jasnych okolicznościach – przetargami. Najpierw poczta przegrała przetarg na obsługę sądów i prokuratur, potem rządowego Centrum Usług Wspólnych, wreszcie przetarg na obsługę KRUS.

- Wiadomo, że podmioty,  które te przetargi wygrywały, de facto dopiero budują swój potencjał i budują ten potencjał za publiczne pieniądze. Bo to są w każdym przypadku pieniądze podatników, to nie  jest tak, ze te firmy pozyskują klientów na rynku otwartym, jakieś prywatne podmioty, tylko są to pieniądze transferowane do nich na różne sposoby z budżetu. Mimo, że tamte firmy nie spełniają cywilizowanych normatywów, jeśli chodzi o pracowników przez nie  zatrudnianych, przez rząd tamte firmy są w dziwny sposób preferowane.

Ale to nie koniec zadziwiających wydarzeń związanych z pocztą. Na początku roku wyznaczono konkurs na tzw. operatora wyznaczonego, czyli operatora pocztowego, który zaoferuje usługi na terenie całego kraju i to 5 dni w tygodniu.

- W Niemczech, we Francji, w Hiszpanii operatorzy narodowi status operatora wyznaczonego otrzymywali na kilkanaście lat. My jesteśmy rekordzistami świata – mówi Bogumił Nowicki. – Nikt w Europie podobnego idiotyzmu nie zrobił. Zrobiły to władze naszego kraju.

 

 

Veľa šťastia, veľa zdravia, nech sa všetky plány daria

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo